Bieg na Jawornik odbywa się od 2011 roku. Góra Jawornik położona jest w Górach Złotych, a jego wysokość to 872 m n.p.m. W tegorocznej edycji do wyboru były dwa dystanse  - dystans 10 km dla biegaczy i osób maszerujących z kijkami nordic walking oraz dystans 21 km przeznaczony tylko dla biegaczy. My, razem z tatą, zdecydowaliśmy się przebiec ten dłuższy dystans. Czy żałowaliśmy? Ani przez moment! Uznaliśmy, że po 10 kilometrach moglibyśmy czuć mały niedosyt, dlatego zdecydowaliśmy się na pierwszy górski półmaraton w naszej biegowej karierze.   Poza tym do miejscowości w której odbywał się start biegu mieliśmy ponad dwie godziny drogi - chcieliśmy więc z tej wyprawy wycisnąć jak najwięcej, aby wrócić spełnionymi do domu. Czy było trudno? Ano..! Przyznaję, że piszę tę relację z bólem mięśni ud…

Start i meta biegu miały miejsce na rynku miasteczka o nazwie Złoty Stok. Startowaliśmy o godzinie 11. Uczestnicy zapisani na dystans krótszy wyruszyli 10 minut później. Pierwszy, honorowy kilometr wiódł ulicami miasteczka. Już od samego początku było „pod górkę”, do pokonania na pierwszym kilometrze mieliśmy dwa, niemałe wzniesienia. Ten groźny początek zapewne niejednego z uczestników uświadomił, że nie będzie łatwo. Kolejne kilometry prowadziły zalesioną trasą gdzie, na szczęście, nie docierało zbyt dużo słońca. Szlak wiódł głównie drogą szutrową. Na trasie nie występowały duże kamienie ani korzenie. Czułam się bezpiecznie.

Szczyt Jawornika osiągaliśmy na jedenastym kilometrze. Z góry można było zobaczyć malowniczą panoramę gór. Oczywiście czasu na podziwianie widoków nie było dużo. Trzeba było jeszcze przecież wrócić na dół!

Do dziewiątego kilometra, choć niełatwo, biegło mi się bardzo dobrze. Na trasie minęłam wiele osób, które z biegu przerzuciło się na marsz. Trudnym momentem dla mnie było ostatnie półtora kilometra prowadzące na szczyt. To zdecydowanie najbardziej wymagający odcinek tego biegu. Było dość stromo i nie dałam rady biec, po prostu nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Starałam się szybkim tempem maszerować, naprzemienne przez chwilę, choć wolno, biec. Nie zatrzymałam się jednak ani razu. Tato tego dnia zdecydował się biec moim tempem, przy mnie. Kiedy ja przerzuciłam się na marsz on cały czas pozostawał w biegu szepcząc: „Nie mogę przestać biec”. Tato, szacun!

Jakie uczucia towarzyszyły mi na górze? Satysfakcja ze zdobycia szczytu - to oczywiste. Ulga, że pozostał już tylko zbieg. Radość, zmęczenie i duma, że się udało. Tato na szczycie pogratulował mi zdobycia góry, to było bardzo miłe i motywujące uczucie. Trasa w dół wydawałaby się mało wymagające. Jednak po jedenastu kilometrach pod górę organizm nie był przecież wypoczęty i w pełni sił. Zbieg cieszył, bo przecież najtrudniejsze było już poza nami ale… należało biec skupionym, uważać na stawiane kroki i na ludzi, którzy dopiero wbiegali na górę.

Czy ten bieg polecam? Tak, szczególnie osobom które już spędziły trochę czasu na płaskiej powierzchni i chciałyby zasmakować biegów górskich. Na trasie, jak już wspomniałam, nie ma żadnych trudności takich jak: ogromne kamienie i korzenie. Jedną przeszkodą jest wysokość. Warto z pewnością trenować podbiegi wcześniej na pofałdowanym terenie. Mi to pomogło. O czym jeszcze warto pomyśleć? My zaopatrzyliśmy się w specjalne plecaki z bukłakiem (czyt. zbiornik z rurką), dzięki czemu mogliśmy łatwo i szybko uzupełnić płyny. Oczywiście punkty odżywcze na trasie były, ale my nie musieliśmy się na nich zatrzymać. Myślę, że osobom, które debiutują na takim dystansie, w tak niełatwych warunkach pogodowych taki plecak po prostu ułatwi wykonanie zadania. Nam one bardzo się spisały!

Nie wiedziałam z jakim czasem uda mi się ukończyć ten bieg. To był przecież mój debiut. Wbiegłam, razem z tatą, na metę z czasem 2 godzin i 5 minut. Ten wynik bardzo mnie zadowolił.  Samo zdobycie góry uważam za spory sukces. Ponadto okazało się, że zajęłam 3. miejsce w kategorii kobiet do lat 29, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Wróciłam ze Złotego Stoku naprawdę zadowolona!

Ale Złoty Stok i Jawornik to oczywiście nie tylko bieg. To świetne miejsce na spędzenie wolnego czasu. Na rynku Złotego Stoku można wypożyczyć elektryczne rowery górskie i wjechać na szczyt Jawornika. Można również skorzystać z atrakcji Parku Linowego SKALISKO, który znajduje się tuż za rynkiem. I dodatkowo zwiedzieć tamtejszą kopalnię Złota.

Dlaczego bieganie jest fajne? Bo wbiegnięcie na górę wznosi Twoje biegowe ambicje naprawdę wysoko!

 

 

2018-07-08



Galeria zdjęć: