Bieganie naprawdę jest fajne. Żałuję, że zaczęłam tak późno, choć wiem, że rozpocząć przygodę z biegami można w każdym wieku. Moją pasją zaraziłam tatę. Na biegowe imprezy jeździmy razem. Początkowo na mecie meldowałam się pierwsza, teraz tato jest szybszy. Śmiejemy się, że rodzinna rywalizacja dodaje atrakcji. Nie chodzi jednak o wynik. My lubimy stanąć na starcie, zobaczyć te setki biegaczy obok nas, uśmiechać się do rywali, pokonywać dystans w pięknych plenerach albo w miastach. Jestem pewna, że nie zobaczyłabym tylu urokliwych miejsc gdyby nie bieganie.
Przez… a właściwie dzięki bieganiu jestem lepiej zorganizowana. Wcześniej wstaję, dokładnie planuję swój dzień, tydzień, weekend. No i oczywiście śledzę gdzie w okolicy zapraszają na biegi. Swoje ślady zostawiłam m.in: w Mosinie, Ścinawie, Rydzynie, Koźminie, Wolsztynie, Poznaniu, Bojanowie… Łącznie do tej pory wzięłam udział w osiemnastu imprezach. Rydzyński Bieg Niepodległości był pierwszy, na Biegu Zajączka w Poznaniu po raz pierwszy pojawiłam się na mecie z tatą. W Bojanowie wśród kobiet byłam trzecia. Z Pogoni Za Wilkiem w Mosinie wróciłam z poobijanymi kolanami nadal uważając, że sport to zdrowie. W Krzywiniu biegliśmy w świątecznych fartuszkach. Nie zapomnę też festynu zorganizowanego dla biegaczy w Rakoniewicach. Mogę wyliczać tak jeszcze długo, wystarczy że spojrzę na medale…