Moja przygoda z półmaratonami na zawodach biegowych miała rozpocząć się z Poznaniu, w kwietniu tego roku. Uparłam się, że właśnie w Poznaniu, po raz pierwszy, obnosić się będę mianem półmaratonki. Bieg odbył się dwa dni po moich urodzinach, więc jego przebiegnięcie miało być urodzinowym prezentem…
W międzyczasie w sieci uruchomiono zapisy na nocny półmaraton we Wrocławiu w którym zawodnicy opuszczają start dwie godziny przed północą. Ze względu na jego nietypowość wiedziałam, że mnie i taty nie może tam zabraknąć.
A potem… natrafiłam na informację o Koronie Polskich Półmaratonów. Po przeczytaniu regulaminu okazało się, że jesteśmy razem z tatą zapisani na dwa półmaratony z jedenastu, które wchodzą w skład korony. A aby uzyskać odznakę Korony Polskich Półmaratonów należy ukończyć ich minimum pięć. Nietrudno zatem domyślić się na jaki pomysł wpadliśmy. O tym, że będziemy starać się o zdobycie korony wiedzieliśmy już w lutym. Pozostało tylko zdecydować w których z trzech innych miastach pobiegniemy. Wybraliśmy Półmaraton Ślężański w Sobótce, Półmaraton Philips’a w Pile i Bieg Lechitów w Gnieźnie.

O czym warto pamiętać wybierając miasta organizujące koronne półmaratony?
O dokładnym przeczytaniu regulaminu KPP. Nie sądzę aby w najbliższych latach zachodziły duże zmiany jeśli chodzi o zasady zdobycia tej odznaki. Warto jednak wiedzieć, że organizatorzy podzieli te jedenaście półmaratonów na trzy grupy według miejsc ich lokalizacji. Warunkiem koniecznym do uzyskania korony jest przebiegnięcie półmaratonu z każdej z tych grup.
Warto też zaplanować starania o koronę już na początku roku. Zdobycie tej odznaki cieszy się coraz większą popularnością, a liczba miejsc dla zawodników w każdym z tych miast jest ograniczona. Jeśli planujesz ubieganie się o koronę powinieneś wybrać minimum 5 miast i po ogłoszeniu zapisów na dany bieg nie zwlekać zbyt długo z zapisaniem się. Ewenementem jest na pewno półmaraton we Wrocławiu na który wolne miejsca skończyły się prawie pół roku przed datą startu. Zapisy na poszczególne półmaratony nie obywają się w tym samym czasie, należy więc na bieżąco śledzić strony internetowe organizatorów, by zapewnić sobie miejsce na liście startowej w danym biegu.

Co charakteryzuje półmaratony wchodzące w skład korony?
To duże - kilkutysięczne pod względem liczby zawodników - imprezy. Organizowane są na bardzo wysokim poziomie. Pakiety startowe, opieka na trasie biegu, logistyka organizatorów, piękne medale… to wszystko sprawia, że takie imprezy biegowe sięgają miana prestiżowych. Udział w nich na długo pozostaje w pamięci. Dla przykładu - poznański półmaraton ukończyło 11 tysięcy osób - to naprawdę robi wrażenie! We Wrocławiu finiszowaliśmy na Stadionie Olimpijskim, a na Biegu Lechitów w Gnieźnie biegliśmy razem z rycerzami!

Korona koroną. Dla jednych to tylko odznaka, dla pozostałych to wynagrodzenie za wylany pot na dystansie o łączonej długości ponad 100 kilometrów, a w praktyce…?
To świetnie zaplanowany cel na określony czas. Mi i tacie udało się zdobyć to odznaczenie w pół roku. Zaczęliśmy od półmaratonu w Sobótce w marcu, a już we wrześniu biegliśmy po ostatnią część korony w Gnieźnie. Pół roku to jednak sporo czasu. Zaplanowanie takiego przedsięwzięcia to dodatkowa motywacja do treningów. To odliczanie, to czekanie na kolejny start. To wszystko wiąże się niezapomnianymi emocjami.

Po jakim czasie od rozpoczęcia przygody z bieganiem zdecydowałam się na zdobycie KPP?
Trenuję od końcówki maja 2016 roku. Zanim wystartowałam w pierwszym, oficjalnym półmaratonie - w nogach przebiegniętych miałam około 1 700 kilometrów.

Najtrudniejszy, najlepszy, najłatwiejszy mój półmaraton?
Najciężej było we Wrocławiu. Późna pora startu, duchota panująca w mieście i kryzys od 11 kilometra. Było najtrudniej, z drugiej strony to właśnie ta impreza była najbardziej nietypowa. Start o godzinie 22, a cel - pojawienie się na mecie przed północą. Udało się! Poza tym Wrocław nocą robi wrażenie!
Najlepiej - w Sobótce i Poznaniu. Jeszcze o tej porze nie było upalnego lata. Biegło się przyjemnie wokół Ślęży w Sobótce na świeżym powietrzu. W Poznaniu było czuć doping kibiców na każdym metrze. To miasto po prostu żyje tym wydarzeniem biegowym.
Najłatwiej? W Gnieźnie. Pełna euforii biegłam przecież po ostatnią część mojej korony. Wiedziałam, że teraz po prostu to zrobię!
Myślę, że odczucia taty są podobne.

A czy to przedsięwzięcie ma jakieś wady?
Ano… ma. Ale tylko jedną! To koszty uczestnictwa. Suma opłat startowych w pięciu półmaratonach wniesionych przez mnie wyniosła około 350 zł. Do tego należy doliczyć koszty transportu do i z miast w których odbywały się biegi. Wniosek o przyznanie korony, który należy wypełnić samodzielnie na stronie Polskiego Towarzystwa Biegowego również wiążę się z opłatą 30 złotych. Ale, które hobby nie kosztuje?

Za to zalet jest więcej…

  • To przygoda połączona z celem. Ukończenie jej daje sporo satysfakcji.
  • To możliwość zwiedzenia nowych miejsc w Polsce.
  • To motywacja do dalszych treningów.
  • To okazja do założenia korony. Zasłużonej korony.
  • To ponad 100 przebiegniętych kilometrów.
  • To sześć nowych trofeów w kolekcji medalowej.
  • To udział w największych pod względem uczestników biegach w Polsce.
  • To pokonywanie własnych słabości.
  • To masa wspomnień.
  • To coś z czym mogę się podzielić z Tobą.

 

Dlaczego bieganie jest fajne? Bo biegasz, zdobywasz doświadczenie, łapiesz przeżycia i... dzielisz się tym z innymi.

PS. Obszerne relacje z każdego z koronnych półmaratonów opisałam na moim blogu. Zachęcam do zapoznania się z nimi.

 

2018-10-12



Galeria zdjęć: