Moją przygodę z zawodami biegowymi rozpoczęłam dokładnie trzy lata temu biorąc udział w niepodległościowym biegu w Rydzynie. To było pół roku po tym jak zaczęłam biegać. Od tamtego czasu Narodowe Święto Niepodległości obchodzę na biegowo. Tegoroczna - stuletnia, okrągła rocznica była wyjątkowa dlatego zdecydowałam się pobiec w Poznaniu, na największym jak do tej pory biegu zorganizowanym w Polsce, gdzie na mecie pojawiło się ponad 22 tysiące osób!
Rok temu, 11 listopada, również biegłam w Poznaniu. W zeszłorocznej edycji wystartowało ponad 8 tysięcy ludzi, co już wtedy robiło ogromne wrażenie. To właśnie rok temu po biegu w Poznaniu rozpoczęłam prowadzenie tego bloga. Od tamtego czasu opisałam relacje z 26 imprez biegowych. Z miesiąca na miesiąc blog cieszy się coraz większym zainteresowaniem, co z kolei bardzo cieszy mnie!!!

Trzecia edycja biegu niepodległościowego w Poznaniu nosiła nazwę Biegu 100-lecia, a hasło tego wydarzenia brzmiało: „To nie jest zwykły, to nie są zwykli ludzie”. Bieg, głównie za sprawą rekordowej frekwencji, był niezwykły. Jestem pewna, że wielu biegaczy też tego dnia czuło się wyjątkowo. Wzięliśmy przecież udział w ogromnym, historycznym wydarzeniu by uczcić to niezwykle ważne święto i cieszyć się z wolności.

Na starcie, przed biegiem, odśpiewaliśmy wspólnie hymn. Niedługo potem ruszyliśmy z przydzielonych przez organizatora sektorów, których celem było zapobiegnięcie ścisku na trasie. Ciężko przecież wyobrazić sobie sytuację w której ponad 20 tysięcy osób startuje równocześnie…

Do pokonania była 10-kilometrowa trasa. Wiodła ona głównymi ulicami Poznania. Wzorem poprzednich edycji biegacze otrzymali w pakiecie startowym koszulkę w kolorze białym lub czerwonym. Dzięki koszulkom mieliśmy utworzyć wielką, żywą flagę na trasie biegu (biegacze w czerwonych koszulka ustawiali się po stronie lewej, a biegacze w białych koszulkach po stronie prawej). I faktycznie… ze zdjęć z lotu ptaka i nagrań dronów widać, że zadanie wykonaliśmy celująco!

Na mecie czekały na nas wyjątkowe trofea pokryte 24-karatowym złotem - medale stulecia. Pamiątkowy medal ma kształt miecza. Dlaczego? Bo oczywiście miał nawiązywać do walki, miał być piękną pamiątką z niepodległościowego wydarzenia, a dodatkowo, według organizatorów, „Biegacz to nie ten, kto szybko biega - ale ten, kto nie ustaje w walce. Walczący ze swoimi słabościami na biegowych trasach, jaki i z przeciwnościami losu w życiu codziennym”. Na medalu znajduje się 7 dat. Każda z nich ma upamiętniać uczestników najważniejszych polskich powstań sprzed dnia odzyskania niepodległości. Pierwsza z nich wspomina powstańców kościuszkowskich z 1794 roku, ostatnia - wielkopolskich, ze zrywu z 1918 roku. Medal ten jest również świetnym uzupełnieniem mojej kolekcji, bowiem w roku poprzednim każdy finiszer otrzymał medal w kształcie tarczy. Bardzo cieszę się, że udało mi się go zdobyć.

Organizatorzy zadbali o to, aby każdy po biegu szybko nadrobił spalone kalorie - na mecie, poza medalami, czekały na biegaczy oczywiście rogale marcińskie!

Jak wypadliśmy? Tego dnia wynik nie miał znaczenia! Razem z tatą biegliśmy obok siebie przez cały bieg. Cieszyliśmy się, że mogliśmy być częścią tego wydarzenia. Jesteśmy z tego dumni!

Dlaczego bieganie jest fajne? Bo swoim wysiłkiem możesz godnie uczcić pamięć ludzi, którzy walczyli o niepodległość Polski!

 

2018-11-13



Galeria zdjęć: