Mikołajkowe bieganie
Bieg Mikołajów, WrocławW charytatywnym Biegu Mikołajów we Wrocławiu miałam okazję pobiec po raz drugi. Rok temu razem z tatą też wzięliśmy w nim udział. Idea biegu jest prosta: każdy przebiegnięty kilometr to złotówka przeznaczona na cele charytatywne dla chorych dzieciaków z fundacji NA RATUNEK. Ten sam bieg odbył się równocześnie w Warszawie. Ta impreza jest największą biegową imprezą mikołajkową w Polsce.
Na starcie pojawiło się prawie tysiąc biegaczy. Spotkaliśmy się na terenie Akademii Wychowania Fizycznego. Do przebiegnięcia były cztery okrążenia po 2,5 km, ale nie było konieczności przebiegnięcie pełnej trasy aby bieg został zaliczony. Wystarczyło jedno okrążenie by znaleźć się w klasyfikacji - dzięki temu w imprezie o szczytym celu mógł wziąć udział każdy. Organizatorzy gorąco zachęcali do przebiegnięcia jak najdłuższego odcinka, ponieważ każdy przebiegnięty kilometr to kolejna złotówka na szczytny cel!
Tradycją tego biegu jest to, że biegacze w pakietach startowych otrzymują czapki św. Mikołaja. Oczywiście wszyscy chętnie je ubierają na czas trwania tej imprezy. Na trasie biegu jest czerwono, sympatycznie i radośnie. Wiele osób tego dnia przebiera się za postacie kojarzące się ze świętami: mikołaje, renifery, czy śnieżynki. Widziałam też osoby przebrane za prezent, choinkę, a nawet bałwana. Było ich naprawdę sporo. Kreatywności nie brakowało, pewnie za sprawą tego, że w ramach tego biegu odbywa się konkurs na najlepsze przebranie biegowe. W tym roku do zgarnięcia był 3-dniowy pobyt na Słowacji - tak, tak… żałowałam, że też się nie przebrałam!
Nie lubię biegania pętel, ale tym razem zupełnie mi to nie przeszkadzało. Trasa nie dłużyła się, minęła bardzo szybko. Tato biegł obok mnie. Przebiegliśmy nawet jedno okrążenie więcej. Dlaczego? Na mecie zegarek biegowy pokazywał dystans 9,22 km. A biegacz nie lubi przecież przerywać treningu na nieokrągłej liczbie! Początkowo w planie było zatrzymanie się na dziesiątym kilometrze, ale tata zaproponował dokończenia tego okrążenia w całości. Przebiegliśmy więc dystans 12 kilometrów. Tacy jesteśmy ambitni!
Czy ten bieg jest fajny? Tak, bo pomaganie jest fajne! Pomagali i ci młodsi i ci starsi. Większość biegła, niektórzy szli. Ale… pomagali wszyscy! To było najważniejsze w tym dniu. Wszyscy tego dnia byliśmy mikołajami.
Czas uzyskany przeze mnie pozwolił mi zająć 80. miejsce w kategorii OPEN. Tato był tuż za mną.
Dlaczego bieganie jest fajne? Bo możesz być wysportowanym (bez nadwagi) Mikołajem!
2018-12-02