Na Biegu Fartucha w Krzywiniu jestem ze swoją drugą połówką od zawsze i widzę jak z roku na rok bieg ten cieszy się coraz większą popularnością. W tym roku odbyła się trzecia edycja tego biegu. Wystartowało ponad 500 biegaczy, a ponad 80 osób zdecydowało się na marsz Nordic Walking. O najmłodszych też nie zapomniano - dla nich odbył się Bieg Fartuszka.

Bieg organizowany jest razem z jarmarkiem świątecznym podczas którego można skosztować pysznych wypieków, zakupić ozdoby świąteczne, a nawet piwo rzemieślnicze z lokalnego browaru. My skusiliśmy się na ten ostatni produkt.

Jak sama nazwa biegu wskazuje, uczestnicy pokonują dystans pięciu kilometrów w fartuchach! To jedyna taka impreza w Polsce! Oczywiście każdy uczestnik otrzymuje okolicznościowy fartuch w pakiecie startowym. Ja zdecydowałam się pobiec w fartuchu z pierwszej edycji. Zapewne wiele osób zastanawiało się dlaczego mój fartuszek ma inny kolor. Bowiem w pierwszej edycji biegu każdy otrzymał fartuch w kolorze czerwonym, rok później w kolorze zielonym, a podczas tej edycji fartuch miał kolor granatowy. Oczywiście na pamiątkę zostawiłam sobie wszystkie dotychczasowe fartuchy! Dodatkowo ubrałam sweter z reniferem, oczywiście też w kolorze czerwonym! To przecież bieg świąteczny, radosny, w bardzo luźnej atmosferze.

Pogoda tego dnia nie rozpieszczała. Było ponuro, zimno i deszczowo. Ale komu tego dnia to przeszkadzało? Rekord frekwencji został przecież pobity! Jeszcze na żadnym z biegów nie spotkałam tylu znajomych. Był mój sąsiad - Łukasz, była grupa dziewcząt z klubu SpeedFeet, był Klub Biegacza z Krzemieniewa na czele z debiutującą, w biegowych imprezach, Moniką, było kilka osób znajomych z mojego miasta. Było naprawdę miło spotkać Was na trasie i po biegu! Mam nadzieję, że na kolejnych imprezach też uda nam się zamienić kilka słów, zrobić wspólne zdjęcie… Do szybkiego zobaczenia!

Trasa biegu prowadziła ulicami miasta. Była identyczna jak w roku poprzednim. Można więc było porównać swoje wyniki. Mi udało się poprawić czas aż o 13 sekund. Szał, prawda? Ukończyłam bieg z czasem 23 minuty i 18 sekund. Tato wypadł podobnie jeśli chodzi o porównanie z rokiem ubiegłym, ale jego czas był krótszy od mojego o 2 minuty. Świetny postęp zaliczył Łukasz, który debiutował w tym biegu w roku poprzednim, a teraz poprawił swój czas o ponad 2 minuty.

Tradycją tego biegu są nie tylko fartuchy, ale też wypasione medale. Cieszę się, że mam ich całą dotychczasową kolekcję. To powoduje, że do tego biegu mam jeszcze większy sentyment. Nie wyobrażam sobie nie pobiec tutaj w przyszłym roku. Zauważycie mnie na pewno -  będę w czerwonym fartuchu.

Dlaczego bieganie jest fajne? Bo nie tylko poznajesz dzięki niemu wielu znajomych, ale potem spotykasz ich na imprezach biegowych!

2018-12-11



Galeria zdjęć: