"BIEGNIJ, BIEGNIJ... To Grodzisk, to Słowak. Każdy tu mistrzem jest. To meta, to medal na Ciebie czeka. BIEGNIJ, BIEGNIJ... "

Hunters Grodziski Półmaraton „Słowaka” miał w tym roku swoją trzynastą edycję. Pod koniec zeszłego roku został on wykluczony z Korony Półmaratonów Polskich. Organizatorzy KPP zadecydowali, że w skład Korony powinno wchodzić nie 11, lecz 10 biegów.
Dlaczego akurat bieg w Grodzisku musiał zostać usunięty z listy KPP, skoro cieszył się znakomitą opinią wśród biegaczy? Kryteriami decydującymi były: frekwencja biegaczy na mecie oraz skoncentrowanie KPP w jednym regionie  - w Wielkopolsce były to aż cztery miasta.
Organizatorzy biegowego wydarzenia w Grodzisku Wielkopolskim nie zasmucili się faktem wykluczenia z Korony. W tym roku przygotowali imprezę dla czterech tysięcy osób z niesamowitą atmosferą na biegu, sprawną organizacją oraz bogatymi pakietami startowymi. Byli przekonani, że wykluczenie ich biegu z KPP nie wpłynie na frekwencję na imprezie. Nie mylili się. Pakiety startowe na trzynastą edycję „Słowaka’ rozeszły się w niecałą godzinę od momentu uruchomienia zapisów. Ale to nie koniec… Organizatorzy zrobili jeszcze coś - przygotowali piękny medal. Medal niezwykły, unikatowy nawiązujący do historii Grodziska Wielkopolskiego. W kształcie korony. Każdy zatem mógł w Grodzisku zdobyć KORONĘ.

Do Grodziska zabraliśmy Paulę, która załapała się na ten bieg z tzw. dogrywki, czyli zakupu pakietu startowego w ramach dodatkowej puli miejsc. Grodzisk odrazu nam się spodobał. To nieduże, bardzo sympatyczne miasto. Mieliśmy okazję przejść obok lokalnego browaru, zobaczyć piękny kościół poewangelicki na ul. Szerokiej oraz studnię bł. Bernarda znajdującą się na rynku.

Pakiety startowe były bogate. Zawierały pakiet piw regionalnych z pokalem oraz torbę 4F z logo półmaratonu.

Przed startem biegacze zebrali się koło biura, by wspólnie z orkiestrą przemaszerować na linię startu. To tradycja podczas grodziskiego półmaratonu.  Razem z Paulą i tatą wzięliśmy udział w tym korowodzie.

Bieg rozpoczął się o godz. 10. Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy bieg ze względu na wysoką temperaturę. Do pokonania były dwie pętle ulicami Grodziska na płaskim terenie. Biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne i zmęczenie zadecydowałam, że „zaliczę” ten bieg na spokojnie. Bez spiny.

Biegłam razem z Paulą. Na trasie ochładzałam się pod każdą kurtyną wodną. Wiele z nich było przygotowanych przez kibiców. Znajdowały się one średnio co pół kilometra. Wbiegałam w nie z dziecięcą radością. Jeszcze na żadnym biegu na którym byłam nie było tylu wodnych atrakcji.

Tego dnia nie liczył się czas, tylko dobra zabawa. Rozmawiałam z ludźmi na trasie, dziękowałam kibicom, tańczyłam do muzyki, którą co jakiś czas można było usłyszeć  z głośników na trasie. Była zumba, było disco polo! Po prostu cieszyłam się biegiem. Po raz pierwszy tak lekko podeszłam do zawodów. Od startu do mety uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Wiele osób na trasie krzyczało, że to najlepszy półmaraton w Polsce. Ciężko się nie zgodzić.

Na mecie pojawiłam się kilka sekund przed godz. 12. Niebieski dywan z setką balonów unoszących się nad nim sprawiły, że meta była wyjątkowa. Wzruszyłam się jak wbiegłam na grodziski rynek. To nie był zwykły bieg. To był najlepszy półmaraton w Polsce.

Po biegu żadnemu biegaczowi nie pozwolono być głodnym. Każdy otrzymał zestaw, który zawierał: gzik z pyrą, sałatkę warzywną, pajdę chleba ze smalcem i ogórkiem, parzoną kiełbasę z bułą i kawałek ciasta drożdżowego. Zjadłam prawie wszystko! Do tego oczywiście nie brakowało grodziskiego piwa. Każdy mógł wypić jego dowolną ilość. Spokojnie, spokojnie… nie zauważyłam, aby ktokolwiek przesadził z wypitą ilością.

Wypoczęci, najedzeni, spełnieni i zadowoleni biegacze nie chcieli opuszczać Grodziskiego rynku. Były tańce, wspólna biesiada. Raz po raz wszyscy wstawali i bili brawa organizatorom. Wszyscy doceniali klimat tego miejsca. To było niesamowite.

Choć był to mój najwolniejszy półmaraton, to z pewnością będzie jednym z tych, których nigdy nie zapomnę. Była radość, radość i jeszcze raz radość. Nie powinno się jej zatracić w bieganiu.

Tato miał tego dnia dobry dzień. Zameldował się na mecie z czasem 1 godz. i 36 min. ustanawiając swój rekord życiowy na półmaratońskim dystansie. Oczywiście jego radości nie było końca. Życiówka zawsze dostarcza wiele uśmiechu! Brawo, tata! Jesteś gość!

Dlaczego bieganie jest fajne? Bo niezależnie czy ruszasz się wolno, czy szybko... KORONA za Twoją walkę zawsze Ci się należy!

2019-06-16



Galeria zdjęć: