Duathlon, czyli połączenie biegu oraz jazdy na rowerze, odbył się w gminie Bojanowo po raz drugi. Wystartować w zawodach można było indywidualnie lub w sztafecie - łącząc swoje siły z inną osobą. Łączny dystans z jakim należało się zmierzyć to 18km: z czego pierwsze 6 i ostatnie 2km pokonać należało biegiem, a pozostałe 10km trzeba było przejechać na rowerze. Razem z tatą zdecydowaliśmy się na starty indywidualne.

Do Tarchalina, bo tam dokładnie odbyła się impreza przyjechaliśmy rowerami. Przybyliśmy przed czasem, więc był czas na rekonesans biegowej trasy.

Bojanowski duathlon to mała, kameralna sportowa impreza organizowana przez bojanowski ośrodek kultury. Na starcie stanęło około 60 osób. W pakietach startowych każdy zawodnik znalazł okolicznościowy ręcznik.

Na miejscu spotkałam wielu znajomych. Nie tylko zawodników, ale również i kibiców. Każde okrzyki i brawa dodawały mi +10 do mocy. Dziękuję!

Licznie na zawody stawiła się grupa biegaczy z klubu OD PONIEDZIAŁKU. Przybyli ośmioosobową ekipą. Takie zgranie, taka drużyna, taka współpraca… zasługują na słowa szacunku. Można tylko pozazdrościć takiego team’u wzajemnie się dopingującego.

Niedługo przed godz. 11 zrobiliśmy energiczną rozgrzewkę. Odstawiliśmy rowery do specjalnych boksów i czekaliśmy na pozwolenie do startu.

Trasa nie należała do najłatwiejszych, szczególnie biorąc pod uwagę jazdę na rowerze. Na kilkuset metrach trzeba było uporać się z piaszczystym podłożem. Przy starcie indywidualnym ważne było również rozplanowanie sił. Podczas biegu zbytnio się nie oszczędzałam, przyjęłam, że w razie potrzeby odpocznę na rowerze. To była dobra taktyka. Najtrudniejszym momentem podczas tego typu zawodów jest przesiadka z roweru na bieg. Mięśnie nóg są nieco zdezorientowane. Muszą zacząć wykonywać zupełnie inną pracę. Uczucie „waty w nogach” po zejściu z roweru, przynajmniej na początku zmiany, towarzyszy mi zawsze podczas duathlonu. Ten był trzecim w który wystartowałam.

Na trasie jednak uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Biegło mi się bardzo dobrze, jechało rewelacyjnie. Cieszyłam się tymi zawodami od początku do końca. Obyło się bez żadnego kryzysu. Można zatem przyjąć, że forma się mnie trzyma. Tego dnia przejechałam dodatkowe 40km na rowerze - aby dojechać i wrócić z Bojanowa.

Jak wypadliśmy? Ja z czasem godziny i 3 minut zajęłam drugie miejsce wśród kobiet, a tato z czasem o 7 minut lepszym był ósmym zawodnikiem zameldowanym na mecie, a drugim w swojej kategorii wiekowej. Fiebig Team znów razem stanął na podium - to niezapomniane chwile.

Dlaczego bieganie jest fajne? Bo nawet schodząc z roweru masz ochotę dalej biec!

Śliczne pamiątkowe zdjęcia oznaczone logiem GCKSTiR wykonał MackoMaj.

 

2019-09-09



Galeria zdjęć: